PIES ZAMKNIĘTY W SAMOCHODZIE – REAGUJ, SZCZEGÓLNIE W UPAŁ!

Co roku w trakcie trwania słonecznych ciepłych tygodni powraca ten sam, smutny i przerażający problem: pies zamknięty w samochodzie. Chociaż media coraz głośniej alarmują o realnym zagrożeniu życiu i konsekwencjach, jakie czekają nieodpowiedzialnego właściciela, świadomość tego, co dzieje się z psem pozostawionym w nagrzanym samochodzie nadal nie działa na wyobraźnię wielu osób.

Dlaczego pozostawiony pies w aucie latem powoduje tyle emocji? Przyczyna jest prosta: zamknięcie psa w samochodzie podczas upałów skazuje go na wolną i bolesną śmierć. Brak świadomości nie oznacza braku odpowiedzialności, dlatego każdy właściciel czworonoga musi wiedzieć, czego pod żadnym pozorem nie powinien robić swojemu psu, gdy na zewnątrz panuje bardzo wysoka temperatura.

Pies w aucie latem – dlaczego to takie niebezpieczne

Do najczęstszych sytuacji, w których odchodzi do tragedii, często również dla samego właściciela, nieświadomego konsekwencji swojego czynu, dochodzi na parkingach przed supermarketami. To tutaj właściciele psów decydują się na pozostawienie swoich pupili „tylko na 15 minut”, w celu zrobienia szybkich zakupów. Szybkie zakupy zamieniają się jednak w minimum pół godziny spędzone w sklepie, w którym zdarzają się kolejki w poszczególnych działach lub w kasach przy wyjściu. Tymczasem każda minuta oznacza wielkie cierpienie dla Twojego psa i dosłowne gotowanie się jego organizmu. Jak do tego dochodzi?


Kiedy na zewnątrz panują upały, ludzie często nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, jakie temperatura i słońce może mieć nie tylko na nich, ale też na ich czworonożnych pupili. Pies w nagrzanym samochodzie zostaje zamknięty w pomieszczeniu, które działa jak piekarnik. Samochód to miejsce, które bardzo szybko się nagrzewa.


W środku samochodu panuje zazwyczaj temperatura o kilkanaście stopni wyższa niż na zewnątrz, co oznacza, że jeśli na zewnątrz jest 20 stopni, w samochodzie jest ponad 30. Łatwa kalkulacja pozwala obliczyć, jakie warunki panują w aucie przy fali upałów sięgających 35 stopni. W takich warunkach żaden organizm nie jest w stanie długo wytrzymać, a w szczególności dotyczy to właśnie psów oraz innych zwierzątek domowych.

Pies zamknięty w samochodzie umiera z przegrzania organizmu

Dlaczego pies a upały to tak niebezpieczne zestawienie? Psy w przeciwieństwie do ludzi nie wydzielają potu, gdzie pisaliśmy w artykule:
Czy pies się poci? To musisz wiedzieć – zwłaszcza latem.

Swoją temperaturę ciała regulują głównie poprzez dyszenie, które jest utrudnione w miejscu, w którym brakuje świeżego powietrza. W zamkniętym aucie powietrze jest suche i bardzo ciepłe, co sprawia, że pies ma coraz poważniejsze problemy z ochłodzeniem własnego organizmu. Przez to dochodzi do szybkiego wzrostu temperatury ciała i do przegrzania organizmu.


Pamiętaj, że pies nie jest w stanie sam sobie pomóc, nie otworzy drzwi, a nieraz brakuje mu sił na szczekanie, czy zwrócenie uwagi przechodniów. Zostawiając go w aucie, wydajesz na niego wyrok powolnej śmierci spowodowanej przegrzaniem. Czas nie ma tutaj znaczenia, niektóre psy mogą szybciej reagować na skrajne warunki, dlatego pozostawienie psa nawet na kilka minut w aucie może przynieść tragiczne skutki.

Pies a upały – jak pomóc?

Jak pomóc, kiedy zobaczysz swojego lub obcego psa, który doznał skutków zbyt wysokiej temperatury? Jeśli w upalny dzień na parkingu zobaczysz psa zamkniętego w samochodzie, zgodnie z polskim prawem możesz wybić szybę bez poniesienia konsekwencji. Najlepiej od razu zadzwoń na policję i zgłoś całe wydarzenie.


Psa, który doznał przegrzania organizmu, należy położyć w cieniu i powoli obniżać temperaturę ciała. Podaj mu ciepłą wodę, a nie zimną, ponieważ może ona wywołać szok dla organizmu. Jeśli pies nie wraca do formy, jak najszybciej zawieź go do lekarza weterynarii, który poda mu kroplówkę oraz odpowiednio się nim zajmie.


Nigdy nie zostawiaj psa w samochodzie, nawet jeśli na zewnątrz nie panuje bardzo wysoka temperatura. Pies inaczej odczuwa ciepło, a samochód działa jak piekarnik, dlatego pozostawienie go w aucie to jednoznaczny wyrok na jego życie i zdrowie. Żadne zakupy czy załatwienia nie są warte cierpienia, jakie serwujesz swojemu pupilowi, który nie potrafi sam sobie pomóc. Uświadamianie innych właścicieli o konsekwencjach tak lekkomyślnego czynu z pewnością przyczyni się do zmniejszenia liczby tragicznych w skutkach przypadków psów pozostawionych w szczelnie zamkniętym aucie.

Żródło: https://zooart.com.pl

Order Psiego Dobrodzieja


W imieniu Fundacji Dom dla Kundelka pragnę podziękować za solidarne wsparcie ze strony Burmistrza Gminy Poddębice, Piotr Sęczkowski oraz Termy Poddębice. Okazana, (nie po raz pierwszy), pomoc, hojność oraz otwartość na potrzeby bezdomnych zwierząt, utwierdza nas w przekonaniu, że w trudnych chwilach jesteście z nami.
Niestety nie wszystkie Fundacje mogą pochwalić się pomocą ze strony własnych gmin, dlatego tak bardzo doceniamy Wasze zaangażowanie.
Przepraszam Panie Piotrze, obiecałam, że nie będę dziękować publicznie. Musiałam jednak złamać daną obietnicę i pochwalić się, że nasze miasto ma skromnego, nieoczekującego oklasków na stojąco, Burmistrza.
Jeszcze raz dziękuję
Beata Bieniak
Prezes Fundacja Dom dla Kundelka

Czasowe odebranie zwierzęcia a konieczność eutanazji

Czasem zdarzają się takie przypadki, w których przewidujemy na podstawie dostępnych informacji, że zwierzę znajdujące się u swojego rzekomego „opiekuna” jest w tak złym stanie, iż jego ratowanie sprowadzić się może do poddania go ostatecznie eutanazji. To bardzo trudne sprawy – z powodów psychicznych, bowiem zawsze dąży się do tego, by uratować zwierzęciu życie i dać nowy, lepszy dom, nie zaś zapewnić tylko humanitarne odejście oraz z powodów prawnych, w szczególności obawy przed roszczeniami „właściciela”. 

Organy niechętnie podejmują się takich spraw, bo boją się odpowiedzialności, zwłaszcza, gdy chodzi o zwierzęta przedstawiające wartość majątkową. My wraz z Funduszem Pomocy Prawnej Zwierzętom już drugi raz doradzamy w bardzo podobnym przypadku, tj. klaczy, która trzymana jest na siłę przez swojego „właściciela” – ze złamaną nogą. „Właściciel” ani nie zapewnia jej leczenia ani też nie godzi się na eutanazję, mimo wskazań lekarzy. Co można wtedy zrobić – jak reagować?

Nie ulega wątpliwości, że opisany stan faktyczny wskazuje na świadome utrzymywanie klaczy w stanie długotrwałego cierpienia. Takie zachowanie należy zakwalifikować jako przestępstwo znęcania się nad zwierzętami. Z związku z tym zaś, że zwierzę z uwagi na brak właściwej opieki doznaje trwałego bólu, powinno zostać niezwłocznie odebrane z dotychczasowych warunków, a następnie powinna zostać udzielona mu pomoc weterynaryjna, polegająca na leczeniu konia albo w przypadku stwierdzenia konieczności skrócenia mu cierpień – poddaniu zwierzęcia eutanazji. 

Jeśli jesteś osobą, która wie o takim przypadku, skontaktuj się:

– z organizacją ochrony zwierząt,

– policją i strażą gminną,

– ewentualnie dodatkowo Powiatowym Lekarzem Weterynarii,

choć doświadczenie pokazuje, że najbardziej gotowa do prawidłowego działania jest zwykle organizacja ochrony zwierząt. Jeśli zaś jesteś przedstawicielem/ką takiej organizacji, policji, straży gminnej bądź PLW, poniższe informacje mogą ułatwić Ci pracę. Istotne jest to, że wszystkie 4 wyżej wymienione podmioty mają obowiązek współpracy ze sobą w celu ochrony zwierząt, co wynika wprost z ustawy o ochronie zwierząt. 

INTERWENCJA SŁUŻB

Zgodnie z art. 6 ust. 2 pkt 10 u.o.z. znęcana się nad zwierzęciem ten, kto zadaje zwierzęciu ból lub cierpienie lub świadomie do tego dopuszcza, w szczególności poprzez utrzymywanie zwierzęcia w stanie rażącego zaniedbania. Stan ten zaś zdefiniowany jest w art. 4 pkt 11 u.o.z. m.in. jako „stan nieleczonej choroby”. 

W związku z tym zwierzę znajdujące się w takich warunkach powinno zostać niezwłocznie odebrana na podstawie art. 7 ust. 3 u.o.z. z uwagi na to, że jego dalsze przebywanie w wyżej wskazanych warunkach wiąże się z bólem i cierpieniem. Kompetencję do przeprowadzenia tego ma: organizacja ochrony zwierząt, policja oraz straż gminna. 

Powiatowy Lekarz Weterynarii, choć nie ma ustawowej kompetencji do dokonania interwencyjnego odebrania zwierząt, jeśli wie o sytuacji wymagającej pilnej pomocy, powinien niezwłocznie dokonać zgłoszenia do jednego z podmiotów wymienionych w art. 7 ust. 3 u.o.z. (Policji, straży gminnej bądź organizacji społecznej, której statutowym celem jest ochrona zwierząt) celem przeprowadzenia przez jeden z tych podmiotów interwencyjnego odebrania cierpiącego zwierzęcia oraz wszczęcia postępowania karnego o znęcanie się nad zwierzętami. Jak bowiem wskazuje art. 19 f ustawy z dnia 29 stycznia 20024 r. o Inspekcji Weterynaryjnej (Dz.U. z 2021 r., poz. 306) „ustalenia ujęte w protokole kontroli stanowią podstawę do podjęcia dalszych czynności, w tym dokonania ocen, sporządzenia wniosków, zaleceń pokontrolnych, wydania decyzji i sporządzenia informacji dla jednostek nadrzędnych, oraz do powiadomienia właściwego organu w przypadku popełnienia przestępstwa lub wykroczenia”. W mojej ocenie – BIERNOŚĆ SŁUŻB, KTÓRE WIEDZĄ O CIERPIENIU ZWIERZĘCIA A NIE REAGUJĄ, MOŻE BYĆ TAKŻE ZAKWALIFIKOWANA JAKO PRZESTĘPSTWO. 

W związku z trudnościami, jakie wiążą się z przeprowadzeniem odebrania zwierzęcia w analizowanej trudnej sytuacji, tj. aktywnego sprzeciwu właściciela oraz przypuszczenia, że być może zwierzę będzie wymagało eutanazji, najwłaściwszym podmiotem do interwencji byłaby tutaj Policja lub straż gminna, działająca we wsparciu ze strony organizacji ochrony zwierząt oraz lekarza weterynarii.

LECZENIE BĄDŹ EUTANAZJA ZWIERZĘCIA CZASOWO ODEBRANEGO 

Z uwagi na stan zdrowia klaczy powinna ona, niezwłocznie po dokonaniu jej interwencyjnego odebrania, zostać poddana badaniu przez lekarza weterynarii. Następnie na podstawie wskazań lekarza weterynarii powinna zostać podjęta decyzja co do tego, w jaki sposób zwierzę czasowo zabezpieczyć przed cierpieniem (m.in. na czas transportu), nim zostanie poddane dalszemu badaniu oraz leczeniu w miejscu, do którego zostanie przekazane (w opisywanym przypadku, biorąc pod uwagę szczególnie trudną sytuację, powinno być to miejsce wyspecjalizowane w opiece nad końmi – możliwość przekazania klaczy do takiego miejsca wynika z art. 7 ust. 1c u.o.z.). W przypadku zaś stwierdzenia, że zwierzę z uwagi na wysoki stan cierpienia i niemożność udzielania mu już pomocy leczniczej, powinno zostać poddane eutanazji, stan ten może określić lekarz weterynarii, który przyjechał na miejsce (powinno to zostać dobrze udokumentowane, by wyeliminować wątpliwości). 

W mojej ocenie zwierzę czasowo odebrane na podstawie przepisów art. 7 u.o.z. może zostać poddane eutanazji, jeśli wypełnione są przesłanki tzw. bezzwłocznego uśmiercenia. Zgodnie bowiem z art. 4 pkt 3 u.o.z. rozumie się przez to obiektywny stan rzeczy stwierdzony, w miarę możliwości, przez lekarza weterynarii, polegający na tym, że zwierzę może dalej żyć jedynie cierpiąc i znosząc ból, a moralnym obowiązkiem człowieka staje się skrócenie cierpień zwierzęcia. Zgodnie zaś z art. 33 ust. 3 u.o.z. „ w przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia, potrzebę jego uśmiercenia stwierdza lekarz weterynarii, członek Polskiego Związku Łowieckiego, inspektor organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusz Policji, straży ochrony kolei, straży gminnej, Straży Granicznej, pracownik Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej, strażnik łowiecki lub strażnik Państwowej Straży Rybackiej”. 

Bardzo ważne jest to, że poddanie zwierzęcia interwencyjnie odebranego eutanazji, nie oznacza, iż można zaprzestać prowadzenia wymaganych prawem procedur. Chodzi o postępowanie administracyjne w przedmiocie zatwierdzenia odebrania zwierzęcia oraz postępowanie karne w przedmiocie znęcania się nad zwierzętami. Zwłaszcza w odniesieniu do tego pierwszego – orzecznictwo sądowe potwierdza, że śmierć zwierzęcia nie powoduje, że postępowanie o czasowe odebranie zwierzęcia podlega umorzeniu. Organ (wójt/ burmistrz/prezydent miasta) musi bowiem sprawdzić, czy było one zasadne. I teraz właśnie tak istotne okazuje się to, co napisałam wcześniej oraz podkreślam jeszcze w kolejnym akapicie – współpraca kilku podmiotów w zakresie przeprowadzania interwencji. Chodzi o to, by jej podstawy były możliwie nie do podważenia w postępowaniu administracyjnym, tj. by stan zwierzęcia, warunki jego utrzymywania, ocena lekarza weterynarii, odmowa udzielania pomocy przez „właściciela” były na tyle dobrze udokumentowane lub zgromadzone jako dowody z zeznań, by podmiot dokonujący odebrania oraz lekarz weterynarii orzekający o konieczności bezzwłocznego uśmiercenia byli zabezpieczeni przed ewentualnymi roszczeniami ze strony „właściciela”, a to zabezpieczenie stanowić będzie m.in. ostateczna decyzja potwierdzająca zasadność odebrania zwierzęcia oraz skazanie „właściciela” za znęcanie się nad zwierzęciem. Procedur w takiej trudnej sytuacji trzeba szczególnie starannie pilnować, także dlatego, by nie dochodziło do nadużyć i decyzji przedwczesnych, pochopnych. 

OBOWIĄZEK WSPÓŁPRACY I ODPOWIEDZIALNOŚĆ SŁUŻB 

Podkreślić należy, że zgodnie z art. 3 u.o.z. „w celu realizacji przepisów ustawy Inspekcja Weterynaryjna oraz inne właściwe organy administracji rządowej i samorządu terytorialnego współdziałają z samorządem lekarsko-weterynaryjnym oraz z innymi instytucjami i organizacjami społecznymi, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt”. Przepis powyższy określa zasadę współpracy, którą należy odczytywać łącznie z regulacjami zawartymi we wspominanych wcześniej art. 34a u.o.z.  oraz art. 19 f ustawy o Inspekcji Weterynaryjnej. W tak trudnej sprawie, wymagającej pilnego działania z uwagi na cierpienie zwierzęcia, a jednocześnie obarczonej prawdopodobieństwem, że albo wymagać będzie ono specjalistycznej opieki dla konia albo nawet poddania go eutanazji, szczególnie istotna jest realizacja w praktyce zasady współpracy. 

Oznacza to, że pozwalanie przez służby na dalsze utrzymywanie zwierzęcia dalej w stanie cierpienia jest równoznaczne ze świadomym dopuszczaniem do tego, co z kolei może być  uznane nawet za znęcanie się nad nim. Ustawa bowiem wskazuje, że znęcanie się nad zwierzętami to nie tylko bezpośrednie powodowanie bólu lub cierpień zwierzęcia, ale i świadome do tego dopuszczenie. Sąd Najwyższy wyjaśnił zaś w wyroku z 16.11.2009r. (V KK 187/09), że „dopuszczanie polega w praktyce na nie przeciwdziałaniu, czyli przyzwoleniu i jest świadome, gdy sprawca zdaje sobie sprawę z następstw swego zachowania się, czyli że inna osoba zachowa się w jakikolwiek sposób wskazany w ust. 2 art. 6.”

EUTANAZJA TO CZASEM JEDYNA REALNA POMOC

Eutanazja zawsze się trudną decyzją. Kiedy ratuje się zwierzę z rąk oprawcy, to nie po to przecież, by wkrótce poddać je eutanazji, lecz po to, by dać mu szanse na nowe, lepsze życie. Są czasem jednak takie sytuacje, które wymagają eutanazji, bowiem jest to jedyna humanitarna formy pomocy zwierzęciu. Poprzednia klacz Gośka, w której ratowaniu pomagaliśmy w 2018 r. konała z bólu. Opisy lekarzy weterynarii były tak dosadne, że nie pozostawiały wątpliwości, iż naszym moralnym i prawnym obowiązkiem jest jak najszybsze przerwanie tego dojmującego cierpienia. Wówczas udało nam się uruchomić służby, które wspólnymi siłami doprowadziły do odebrania konia, zaś weterynarze potwierdzili niezwłoczną konieczność eutanazji. To jedna z najtrudniejszych dotychczas dla mnie spraw, w których doradzałam. Śmiem jednak twierdzić, że te zwierzęta, która tak ogromnie, jak określił jeden z lekarzy weterynarii – „niewyobrażalnie” – cierpią, są tymi, które najbardziej potrzebują naszej odważnej pomocy. A odwaga czasem polega na skróceniu cierpień, mimo wielkiego pragnienia , by zwierzę wyzdrowiało. Pamiętajmy jednak zawsze, że odwaga nie znaczy brawura ani pochopność. Takie decyzje obarczone są dużą odpowiedzialnością, w związku z tym trzeba zawsze podejmować je na podstawie wskazań lekarza weterynarii i najlepiej we współpracy z służbami (choć to ostatnie nie zawsze jest niestety możliwe). 

Artykuł powstał ze współpracy Adw. Karolina Kuszlewicz i Fundacji Dom dla Kundelka

Nie strzelamy w sylwestra!

Nowy rok zbliża się wielkimi krokami, my już drżymy na samą myśl o fajerwerkach. Trudno im odmówić uroku, jednak hałas z nim związany, każdego roku zabija kilka tysięcy psów. Następnych kilka tysięcy ucieka w popłochu zrywając się ze smyczy. Giną niejednokrotnie pod kołami samochodów lub trafiają do schronisk w ,których nikt ich nie szuka. Giną również ptaki, zdezorientowane uderzają w ściany budynków, wybijają nawet szyby okien. Nie wiedzą co się dzieje.Dla wszystkich Sylwester to cudowna zabawa, dla nas i wszystkich zwierząt koszmar.Prosimy, nie strzelajcie w Sylwestra, zamiast wydać pieniądze na petardy kup choćby jedną puszkę karmy dla zwierzaka zamieszkującego schron.Byłby to piękny i niezapomniany gest!

nie strzelamy w sylwesra