Nie będę się rozpisywała kochani. Nie potrafię napisać pięknego tekstu, kiedy lęk przed jutrem ściska moje gardło.
Wszyscy od dawna wiecie, w jakiej sytuacji jest moja Kundelkowa Fundacja. Drżę z miesiąca na miesiąc czy wystarczy na konieczne opłaty. Walczę każdego dnia o każdy grosz.
Te trudne czasy odbijają się również na mnie. Psychicznie jestem wrakiem człowieka. Psychicznie mnie już prawie nie ma. Mam pod opieką ponad 100 zwierząt, psy koty i świnki wietnamskie. Muszę je nakarmić, zadbać o ich zdrowie i o warunki, w jakich przebywają. Wierzcie mi, nie jest to obecnie łatwe.
Od ponad roku nie śpię spokojnie, nie potrafię. Walczę sama ze sobą, walczę z moimi demonami, a to nierówna walka i zawsze przegrywam.
Moje zwierzęta to w większości staruszki i schorowane pieski. Część z nich mieszka w wybudowanym przeze mnie KundelDomku, reszta przebywa w płatnych hotelikach. Kiedyś w hotelikach za jednego pieska miesięcznie płaciłam 300 zł, dziś płacę 400 – 450 zł. Utrzymanie KundelDomku, szczególnie teraz zimą to ogromne koszty. Do tego dochodzą koszty transportów, leczenie i inne. Za chwilkę koniec miesiąca a konto fundacyjne świeci pustkami. Proszę Was kochani o pomoc. Wiem, wiem… ciągle tylko proszę, ale Dom dla Kundelka to organizacja non-profit i utrzymuje się tylko i wyłącznie z darowizn.
Błagam, pomóżcie nam poczuć się bezpiecznie choćby przez jeden miesiąc.
Dziękuję…
W linku poniżej znajdziecie Państwo wszystkie nasze formy płatności: